Żeby nie spocząć na laurach, że dopiero co zrobiłem playlistę i teraz cisza, to stwierdziłem, że podrzucę Wam parę filmów na Święta, bo w TV z tego co patrzę, to raczej marnie z czymś ciekawym. Mam na Pintereście katalog z filmami, które oglądnąłem i stamtąd wrzucę Wam parę rekomendacji. Myślę, że każdy (prawie) znajdzie coś dla siebie. Nie są to nowości, ale filmy według mnie warte obejrzenia, które albo oglądałem ostatnio po raz kolejny, albo po raz pierwszy. Niektóre dla emocji, jakie wzbudzają (czy to śmiech, wzruszenie czy strach), niektóre dla roli pojedynczego aktora, niektóre po prostu przetransportują Was gdzie indziej i wyłączą myślenie o pracy, o swoich problemach, o tym co na Insta ktoś wrzucił nowego, a niektóre może uruchomią jakieś ciekawe, wartościowe przemyślenia. Zerknijcie.
Kidding (2018)
Nie wszyscy lubią Jima Carreya. Myślę, że wzbudza skrajne emocje. Jedni uwielbiają drudzy nienawidzą. Większość pewnie kojarzy go z rolami w głupkowatych komediach typu Ace Ventura i że grał też w jakimś poważniejszym filmie… jak to było? Truman Show. No tak, tyle tylko, że za moich (dawnych bo filmy wyszły w 94 roku) czasów to było tak, że taki film jak Maska czy Ace Ventura to był przełom w komedii. U nas taki rodzaj absurdalnego, mocno opartego na mimice i pójścia na całość, po bandzie, żartu nie był popularny. Owszem był Monty Python, ale to było zupełnie coś innego. Zgadzam się, są to prymitywne żarty, czasem slapstickowe, ale pamietajmy, że Jim był pionierem w tego rodzaju “jeździe” i akrobacjach mimicznych i trzeba mu to oddać. Jeszcze wcześniejsze dokonania moża oglądać np. na youtubie podczas Saturday Night Life, kiedy nie był tak znany. Tam się dopiero dzieją rzeczy. Potem ewidentnie ciążyło mu to, że jest postrzegany tylko jako aktor, który gra głupkowato. To ciążenie, ta etykietka mocno go zmieniły parę lat temu. Zapuścił brodę, wyznał, że cierpi na chorobę dwubiegunową. W wywiadach zaczął wypowiadać się dośc osobliwie, że Jim Carrey to była gra, tylko rola. Co zauważyłem, to publika nadal reagowała śmiechem. Jim mówił publicznie wiele ważnych, mądrych rzeczy, a publiczność nadal śmiała się, bo myślała, że żartuje. Przykre to brzemię. Strasznie mi go było żal oglądając te wywiady. Tak jakby sam siebie uwięził i teraz nie dawał rady wyjść z tego wszystkiego. Czasami wydaje mi się, że skończy jak Robin Williams. Oby nie. Tak czy inaczej serial Kidding jest, uważam, taką kathartyczną możliwością dla Jima. Pokazuje, jakby pod przykrywką innej, nieco historii jego stan psychiczny, jego rozterki. Jest to jeden z lepszych seriali jakie widziałem – ever. Jest smutny, jednocześnie zabawny, wspaniale zagrany (obok niego wspaniale grają tam Catherine Keener, którą uwielbiam i Frank Langella) i po prostu dobrze skonstruowany. Reżyserią zajął się Michel Gondry (dla mnie geniusz, jeśli chodzi o wizualno-koncepcyjną stronę produkcji – wyreżyserował liczne genialne teledyski m.in Bjork, Beastie Boys, White stripes, ale też współpracował już z Jimem przy jednym z moich ulubionych filmów “Zakochany bez pamięci” – o tym wszystkim jeszcze kiedyś napiszę!). Tak czy inaczej (bo się rozpisałem) serial polecam. Jest przewspaniały. Świeży, inny, momentami zaskakujący, nieoczywisty, głęboki.
Hunt for the Wilderpeople (2016)
Czyli produkcja z Nowej Zelandii. Rewelacyjny Sam Neil no i oczywiście pierwszoplanowy Ricky Baker (Julian Dennison) tworzą wspaniały duet, który ukrywając się i docierając między sobą w tej pięknie sfilmowanej scenerii zyskał moją miłość. Polecam. Kino lekkie, ale ze wspaniale wyczuwalnym smaczkiem innego humoru niż europejski czy amerykański.
Before the devil knows you’re dead (2007)
Uwielbiam Philipa Seymour Hoffmana (Ethana Hawkea lubię, ale nie uwielbiam) tak jak i Sydneya Lumet, który jest reżyserem tego filmu (a znacie go zapewne z genialnych filmów takich jak 12 gniewnych ludzi, Serpico czy Network – a jak nie znacie, to wszystkie polecam). Film jest kryminałem, ale świetnie pokazuje relacje międzyludzkie, rodzinne. Trzyma w napięciu i jest świetnie skonstruowany, zagrany.
Leviathan (2014)
Skorumpowana, ciężka Rosja w filmie Zwiagincewa uwiera nam jak malutki kamyczek w bucie z każdym krokiem coraz bardziej. Film pięknie sfilmowany, doskonale zagrany, obsypany nagrodami (m.in Złoty Glob, Złota Palma). Historia wciąga i targa naszymi emocjami jak bohaterami w filmie.
Tracks (2014)
Czyli biograficzny film o dziewczynie, która przebyła 2,7 tysięcy km przez australijską pustynię. Film o kobiecie zdeterminowanej, odważnej, zdecydowanej, silnej, wyjątkowej. Oglądałem to jakiś czas temu i to tylko raz, więc nie pamiętam czy tutaj Adam Driver mnie wkurzał, czy właśnie nie. Dajcie znać czy był wkurzający, czy nie. Film bardzo mi się podobał z paru względów. Moim zdaniem po pierwsze bazuje na faktycznej, bardzo ciekawej historii, która mnie dosyć wciągnęła – lubię filmy, dokumenty o podróżnikach, odkrywcach, ludziach przełamujących schematy. Po drugie Mia Wasikowska jest tu bardzo dobrze osadzona, jest przekonywująca, dobrze się ją ogląda. w porównaniu do, w zasadzie opartego na podobnym motywie drogi, filmu Wild z Reese Whitherspoon ten ma taki nieamerykański smaczek jednak.
Manchester by the sea (2016)
Czyli klimat, który uwielbiam. Historia, która splata bohaterów w sytuacji w której muszą sobie poradzić, w sytuacji, które wybijają ich z codziennego rytmu. Uwielbiam Casey Afflecka (jego oszczędną grę a w zasadzie takie bycie – bo ja czuję jakby on był nie grał, ten smutek lejący się z niego, z ekranu). Uwielbiam takich anty-bohaterów w kinie! Świetnie zagrany, świetnie skonstruowany, wzruszający, wciągający.
Out of the furnace (2013)
Kolejny rewelacyjny film. Christian Bale w tym filmie dosłownie powalił mnie na kolana, a potem padłem na wznak. Jego gra jest tutaj rewelacyjna. Mam do porównania wiele jego filmów, gdzie gra świetnie i nie powtarza tych samych gestów, nie używa wytrychowych ruchów, działań na skróty. On po prostu staje się tym człowiekiem. Zwróćcie uwagę na jego mimikę, gesty, które wrzuca podczas filmu (przeciąganie ręką po twarzy, po brodzie, klaskanie w dłonie – to wszystko buduje, uwiarygadnia ta postać). Moim zdaniem powinien zgarnąć wszelkie nagrody aktorskie za tę rolę. Jest przejmująca, przeprawdziwa, przerewelacyjna!!!! Nie powstrzymam się i Wam pokażę fragment wyjścia Balea z więzienia (w scenariuszu był tylko jej zarys, a aktor sam zaimprowizował np. podniesienie Caseya czy inne smaczki – Casey wygląda tutaj jakby był zaskoczony tym, ale starał się nadążać – jest mniej wiarygodny).No czyż to nie jest prawdziwe, naturalne, przepiękne?? Jakby nie było kamer, jakby gość faktycznie wyszedł z paki. Do tego ta muzyka – no mnie każdorazowo przechodzą ciarki po plecach.
Inni aktorzy typu Willem Dafoe, zepsuty do szpiku kości Woody Harelson czy wspomniany wyżej Casey Affleck też są tutaj świetni i pracują na całość filmu, ale jednak Bale…ahhh! Sama historia jest kryminalna, ale postacie w niej nie są tłem do niej. Relacje międzyludzkie i uczucia sa tutaj bardzo ważne. Jako ciekawostkę powiem tyle, że utwór Pearl Jamu, który się pojawia nie jest przypadkowy. Pierwotna ścieżka dźwiękowa była autorstwa Eddiego Veddera, ale była tak obrazowa i mocna, że reżyser stwierdził, że potrzebna jest bardziej muzyka-tło i zmienił ją na utwory Dickona Hinchliffea, żeby intensywność filmu była w przewadze nad muzyką, a nie po równo. Pojawiły się nawet petycje fanów, żeby Vedder opublikował tą ścieżkę, ale się nie udało. Tak czy inaczej, ścieżkę polecam również – jest bardzo ilustracyjna i po obejrzeniu filmu słuchałem jej sporo.
oto ścieżka:
Mr & Mme Adelman (2017)
Historia całkiem niebanalnej miłości między intelektualistką i pisarzem. Opowieść poprowadzona z francuską lekkością, francuskim poczuciem humoru, ale też z dużą dozą inteligencji. Zabawny, dobrze zagrany, inteligentny i zgrabny film. Podoba mi się chronologiczne tło historii i zmiana głównych bohaterów w miarę upływu lat.
Sticky Notes (2016)
Relacje rodzic dziecko nigdy nie są zbyt łatwe – zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z samotnym ojcem umierającym na raka, który wplątuje w swój świat swoją nastoletnią córkę. Rewelacyjny Ray Liotta (który jak dla mnie zawsze jest głównie chłopcem z ferajny i jest antypatyczny, ale świetny) jako umierający, zgorzkniały, bezradny ojciec oraz naprawdę dobra Rose Leslie jako córka targana emocjami, usidlona przez poczucie winy, obowiązku.
While We’re Young (2015)
Czyli coś dla fanów Noaha Baumbacha (rodowitego nowojorczyka i twórcy specyficznego kina o ludziach zagubionych, wyjętych spoza ram, sfrustrowanych życiem, które chce ich w te ramy wcisnąć). O tym reżyserze też będę jeszcze pisał kiedyś, więc tym razem nie będę podawał Wam filmów jego autorstwa, które polecam, bo to osobny temat. Ta nasza młodość – bo tak brzmi polski tytuł, to coś dla moich równieśników (czyli około 40-stkowców). Głównymi bohaterami jest para właśnie około 40-latków, którzy są, nazwijmy to, emocjonalnie i życiowo nieco wypaleni. Nie mają dzieci, a ich życie jest bezbarwne. Poznają parę dwudziesto paro latków pełnych życia i werwy i ich codzienność zaczyna nabierać kolorów. Szczerze mówiąc filmy Baumbacha lubię, ale zawsze pozostawiają dużo niedosytu (w ten zły sposób). Wydaje mi się, że często poruszają fajne tematy w fajny sposób, ale bardzo po powierzchni. Tak jakby odbiorca nie był na tyle inteligentny, żeby dać mu więcej do przemyślenia, pokazać mniej rzeczy wprost. Tak jest i tu – kino jest rozrywkowe, nieco daje do myślenia, ma ten smak, którego nadaje wielka metropolia, ale ma w sobie ten czynnik infantylizmu. Warto obejrzeć, żeby mieć zdanie. Aha i nie warto się zniechęcać Benem Stillerem, który wielu z Was kojarzy się zapewne z głupimi komediami – jednak naprawdę daje radę w tego typu kinie (kolejny przykład – na w zasadzie obie moje tezy i o aktorze i o Noahu – to film Greenberg). Jako ciekawostka i smaczek – gra tutaj Adam Horovitz (czyli Ad Rock z Beastie Boysów)
The Meyerowitz Stories (New and Selected)
Kolejny, taki lekki nowojorski, znowu wyreżyserowany przez Baumbacha (o którym już miałem w tym poście nie pisać) film z ulubionym przeze mnie w wielu formach Dustinie Hoffmanie (który tutaj jest wspaniały jako tata) oraz Benem Stillerem i Adamem Sandlerem (nie zniechęcajcie się!). Opowieść rodzinna i nowojorska – specyficzna. Bardzo lubię ten klimat i znowu – klimat super, aktorzy super, ale czegoś znowu brakuje. Ogląda się bardzo dobrze. Klimat w stylu nic się nie dzieje. Trailer oddaje klimat filmu, więc po nim będziecie wiedzieli, czy to dla Was czy nie.
Okej, to tyle. Dzisiaj 10 filmów, z różnych miejsc, różnych gatunków i różnych emocji. Mam nadzieję, że zamiast tv wybierzecie któryś z nich. Zwłaszcza, że zaraz godzina 20-sta i czas coś zrobić z wieczorem, a jeśli jesteście po kolacji i przelatujecie pilotem po kanałach, to polecam moją alternatywę.